S.M. Antonia Warzecha

S. Maria Antonia od Niepokalanej – Natalia Warzecha

urodziła się 9 lipca 1936 roku w Sieradzy, diec. Tarnowska, po trzech dniach została ochrzczona w Kościele parafialnym w Odporyszowie.
Ojciec – Tomasz i Matka – Salomea z d. Kwaśniak zajmowali się pracą na roli, Mama była także krawcową.
Natalia po ukończeniu szkoły pracowała jako intendentka przedszkola w Łodzi.
Do Klasztoru Klarysek Kapucynek w Ostrowie Wlkp. wstąpiła 3 maja 1965 roku.
Była jedną z trzech pierwszych kandydatek. Miała opinię osoby pracowitej i pogodnej. 8 grudnia 1965 miała obłóczyny, a 8 grudnia 1967 złożyła Pierwszą Profesję, jako Siostra zewnętrzna, by po sześciu kolejnych latach – 8 grudnia 1973 – złożyć Śluby Wieczyste.
Bardzo kochała Niepokalaną, zawsze miała Jej figurkę w celi. Wstąpiła w trzecim roku fundacji i od samego początku
z poświęceniem pracowała przy budowie klasztoru. Przez wiele lat pełniła obowiązki zamiłowanej ogrodniczki i zajmowała się również gospodarstwem.
Będąc Siostrą zewnętrzną załatwiała sprawy i robiła zakupy.
Była szczególnie wrażliwa na cierpienie i chętnie odwiedzała ubogich, przychodząc im na różne sposoby z pomocą.
Była kochana i cenione przez ludzi, co ujawniło się w sposób szczególny podczas pobytu w szpitalu. Mówiono o niej, że „miała dobre serce”. Umiała być wdzięczna. Szczególną miłością otaczała najmłodsze siostry wspólnoty: postulantki i nowicjuszki, którym lubiła sprawić przyjemność. Bardzo jej zależało na powołaniach. Od kilku lat już chorowała i leczyła się, ale nie uskarżała się i intensywnie pracowała. W ostatnich miesiącach przyjęła urząd ekonomki klasztoru, do którego podeszła z poczuciem wielkiej odpowiedzialności i z zaangażowaniem pełnym poświęcenia.
Z powodu niespodziewanego nasilenia się choroby i osłabienia, musiała pozostać kilka tygodni w szpitalu, z którego powróciła, jak się zdawało – podleczona. Niestety, po kolejnych dwu tygodniach, odwieziona pogotowiem do szpitala, zmarła prawie nagle, 6 grudnia 1993 roku, w obecności Matki Opatki i jednej z sióstr, które towarzyszyły jej modlitwą podczas dwugodzinnej agonii, pełnej majestatu śmierci i pokoju, w przeciwieństwie do wielkich cierpień fizycznych, zwłaszcza ostatnich dni.